środa, 14 maja 2014

Rozdział 12

*oczami Helen*

-Izzie- zajęczałam zaspana, czekając aż dziewczyna mi odpowie, niestety odpowiedzi nie dostałam.- Co jest kurwa- podniosłam się pytając, gdy nie zauważyłam Dickens.- El, Eleanor- szturchnęłam nią.
-Hmmmm?- wychrypiała.
-Gdzie jest Izz?
-No chyba śpi, daj mi spać- ziewnęła.
-No właśnie jej nie ma- przewróciłam oczami.
-Fuck. Ubierz się, mam pomysł- rozkazała i zaczęła się ubierać, więc zrobiłam to samo. Gdy byłyśmy gotowe, wyszłyśmy z namiotu.
-Co robimy?- spytałam zdezorientowana.
-Słyszałam w nocy, jakby ktoś wychodził, ale nie zwróciłam na to uwagi, bo tak dobrze mi się spało- zaśmiała się.
-Do rzeczy- powiedziałam rozbawiona.
-Jak myślisz, gdzie może być nasza Izzie?- uniosła brwi.
-No nie wiem... kurde. O! U Zayna!- uświadomiłam sobie.
-To oczywiste.
-A co jak śpią? I ich obudzimy?
-Tss, to trudno, nie musiała w nocy wychodzić- zaśmiała się głośno.
-Dobra- uśmiechnęłam się szeroko i wbiłyśmy do namiotu Zayn'a. Nie pamiętam z kim go miał, w każdym bądź razie zastałyśmy tam tylko go i wtuloną w niego Izzie.
-UUUUUUUUU no no no co tu się stałooo- powiedziałyśmy obie wręcz podjarane.
-Cicho- zasyczał Malik.- Izz przyszła do mnie w nocy, bo cholernie bolał ją brzuch, więc cicho, dajcie jej spać. Jest godzina 6.00 rano, same jeszcze idźcie- starał się nie brzmieć szorstko.
-Och okey, dobranoc słodziaki misie pysie kociaczki- wybiegłyśmy szybko z namiotu, żeby się nie wkurwił. To w końcu Zayn.

Siedząc w namiocie, opowiedziałyśmy dziewczyną całą sytuację, a te zaczęły chichotać jak głupie. Stwierdziłyśmy, że może nazwiemy się Izayn Shipper.
-Mówię Wam, będą razem- powiedziała Suzan, a my jednogłośnie przyznałyśmy jej rację. To będzie zajebisty związek/


Wybaczcie za zwłokę! ♥ mam już pomysł na następny rozdział ;)