sobota, 29 marca 2014

Rozdział 7


Po lekcjach wróciłam sama do domu, bo oczywiście Helen wracała z Niall'erem, ale nie mam jej tego za złe, chciałabym, żeby stworzyli coś więcej niż przyjaźń. Mniejsza z tym. Po obiedzie siedziałam nabuzowana, zmartwiona i zdenerwowana. Dlaczego? Powód był prosty. Malik miał się stawić kurwa do szkoły gdy załatwi tą wcale niebłahą "sprawę", a nie przyszedł. Wysłałam mu chyba z 10 sms'ów, nawet nie odpisał! Postanowiłam wziąć odprężający prysznic. Wzięłam czyste luźne ubrania, weszłam do swojej łazienki i położyłam ciuszki na drewnianej komodzie. Puściłam z telefonu playlistę z moimi ulubionymi piosenkami. Rozebrałam się i weszłam do kabiny. Odkręciłam kurek z gorącą, oczywiście nie aż tak by miała mnie poparzyć wodą, pozwalając spływać jej po moim nagim ciele. Powoli odprężałam się. Wzięłam płyn i gąbkę, zaczełam myć ciało po czym włosy. Gotowa wyszłam z prysznica, wytarłam się i ubrałam. Wyszłam z pokoju, gdy nagle zobaczyłam postać mulata siedzącego na moim łóżku. Wpatrywałam się w niego w lekkim osłupieniu. 
-Zayn?! Co Ty tu robisz idioto?- zapytałam przez zęby. 
-Czekam aż się wykąpiesz- zaśmiał się. 
-Dlaczego nie przyszłeś do szkoły?- zapytałam z wyrzutem jak małe dziecko, dosłownie. 
-Musiałem się ogarnąc, to nie było takie proste, ale już jest dobrze. 
-Powiesz mi w końcu debilu o co chodzi? 
-Huh, a chcesz wiedzieć?- zapytał zmartwiony. 
-Tak chcę, no bo chyba bym była idiotką, gdybym nie chciała. 
-Wiesz, że oprócz naszej paczki, mam inne niezbyt ciekawe towarzystwo- przytaknęłam głową.- Od pewnego czasu pewien Tristan z gangu Parkera, przyglądał się nam. Dopiero wczoraj się o tym dowiedziałem. Cham powiedział mi, że chciałby Cię zerżnąć, więc mu wpierdoliłem- patrzyłam na niego wystraszona. 
-Dlatego go pobiłeś, Zayn?- zapytałam.- Boję się. 
-Mała nie bój się, załatwiłem go, już tu nie wróci, przy mnie jesteś bezpieczna- otworzył ramiona, bym mogła się przytulić. Bez wahania przysunęłam się do niego i wtuliłam, czując się bezpieczna.



Przepraszam, że nie było długo rozdziału, ale nie miałyśmy weny :c Pozdrawiamy! ♥


środa, 19 marca 2014

Rozdział 6


Obudziłam się wyjątkowo wyspana. Spojrzałam w prawo, w stronę szafki nocnej, by spojrzeć która godzina, ale mój zszokowany wzrok spoczął na Zayn'ie. Co on tu do kurwy robi?! Po kilku sekundach przypomniałam dobie wszystkie wydarzenia z wczorajszego dnia. Zaczął dzwonić budzik, na co Zayn otworzył oczy i uśmiechnął się do mnie. 
-Dzień dobry księżniczko, jak się spało?- zapytał. 
-Oh, dobrze, a Tobie?- w moim głosie wyraźnie słychać było poddenerwowanie oraz zakłopotanie. 
-Nie wstydź się- objął mój policzek w swoją dłoń i przejechał po nim. 
-Um, okej, idę pod prysznic, chciałbyś też? 
-Pewnie, ale idź pierwsza- mówiąc to przeciągnął się. 

Wzięłam czyste ubrania i ruszyłam pod prysznic. Odkręciłam kurki, i od odchyliłam głowę rozkoszując się ciepłą wodą na moim ciele. Czy czułam coś do Zayn'a? Nie wiem, jestem zielona w tych sprawach. Na pewno czułam się przy nim bezpieczna. Przy każdym Jego dotyku, czułam ciepło w dole brzucha. Możliwe, że się w nim zakochałam, ale co z tego, on ma mnie pewnie za przyjaciółkę, nikogo więcej. Z resztą co ja sobie myślę. I tak Mia da jeszcze o sobie znak, z pewnością. Postanowiłam o tym nie myśleć, bo przecież znam się z Malik'iem krótko, jeszcze przyjdzie czas na tak- moim zdaniem, poważne rozważania. Po odświeżeniu się wytarłam się, ubrałam czyste ubrania, pomalowałam lekko i uczesałam. Wyszłam z łazienki, kierując się do mulata. 
-Tu masz łazienkę- pokazałam mu i dałam ręcznik, okraszając uśmiechem. 
-Dziękuję, za 20 minut wracam- uśmiechnął się pogodnie i poszedł się umyć, a ja zaczęłam przygotowywać śniadanie. 
-Tu jesteś- wszedł do kuchni. 
-Ta, jak mnie znalazłeś? 
-Po zapachu naleśników- zaśmiał się głośno. 
-Oh, pies policyjny- wybuchnęłam śmiechem.- Dobra, siadaj- położyłam danie na stół. 
-Dziękuję, Izzie, są zajebiste- wybełkotał z pełną buzią, na co przytaknęłam głową rozbawiona i pałaszowałam swoją porcję. 
-Gdzie Twoi rodzice?- zapytał. 
-Są w pracy, dziś akurat mieli nocną zmianę w biurze, więc wrócą jakoś za godzinę, a siostra już w szkole. 
-Rozumiem, lecimy? 
-Tak, chodźmy- posprzątałam i ruszyliśmy w drogę do piekła. 

-Co mamy pierwsze?- zamarudził. 
-Religię, ughhhh. 
-Oj Izzie, Ty bezbożnico- wybuchnął śmiechem. 
-Cicho, Zayn'ieee- uśmiechnęłam się uroczo. 
-Kurwa, słyszysz to?- zapytał poddenerwowany, a ja wsłuchałam się. Faktycznie, usłyszałam szczebiot jakiegoś łańcucha, nie wiem co to było, przypominało dźwięk ocieranego noża o kamień. 
-Słyszę...-powiedziałam przestraszona. Tak tak, ja boję się wszystkiego, no prawie. Nagle Zayn zrobił wielkie oczy, i chyba zidentyfikował obiekt naszego zainteresowania. 
-Biegnij do szkoły- powiedział stanowczno. 
-Zayn, o co chodzi, a Ty? 
-Powiedziałem biegnij do szkoły Izzie!- wręcz krzyknął. Co jeśli ma to związek z tą jego przestępczą stroną?- Izz mówię, biegnij kurwa! 
I pobiegłam, odwracając się co chwile w stronę Zayn'a oglądając jego, ICH, przerażające poczynania. O co kurwa chodzi?!  


Rozdział 6 za nami :) O co chodzi? Ja też ne wiem xD Zapraszam do komentowania :*



piątek, 14 marca 2014

Rozdział 5



Wraz z Suzan stałyśmy na holu i plotkowałyśmy, resztę gdzieś wywiało. 
-Jak Ci się powodzi z Harry'm?- uśmiechnęłam się. 
-Jest świetnie, naprawdę się kochamy. 
-Widać to po Was, jesteście świetną parą. 
Nagle poczułam czyjeś ręce na swojej talii. Odwróciłam głowę zdezorientowana i ujrzałam Zayn'a. Uśmiechnęłam się zawstydzona sytuacją. 
-Hazz mnie woła- zaśmiała się Forten i odeszła. 
Trzymał tam ręce i nie zamierzał puścić, więc musiałam się odezwać. 
-Um Zayn?- zapytałam lekko zażenowana. 
-Chodź, już dzwonek- uśmiechnął się i pociągnął mnie za rękę do klasy.

Mieliśmy fizykę, siedziałam razem z nim w ostatniej ławce. Co chwilę szturchał mnie i dźgał w brzuch. Nie mogłam opanować śmiechu, kuliłam się pod ławką. On tak pięknie się uśmiecha.
-Malik przestań proszę, zaraz się zsiusiam- śmiałam się cicho, by nie zwrócić na nas uwagi nauczycielki.
-Poproś.
-Proszęęę Zaynnnnnnnnn- zajęczałam sfrustrowana.
-Tu- uśmiechnął się cwanie i pokazał na swój policzek.
-Tu co?- spytałam marszcząc brwi.
-Nie udawaj, że ne wiesz o co chodzi, królewno- zaśmiał się. Przewróciłam oczami i cmoknęłam go w polik.
-Dobrze, przestanę- powiedział rozbawiony moimi rumieńcami.

Wyszliśmy z klasy, poszliśmy na osobne lekcje. Ja miałam kółko z biologii, a Zayn jakieś zajęcia z piłki nożnej. Gdy lekcja dobiegła końca, wyszłam z sali i poczułam szarpnięcie za ramię. Kurwa co znowu? Odwróciłam się i zauważyłam za mną wkurwioną Mię.
-Cześć tapeciaro- uśmiechnęłam się chamsko.
-Cześć szmato. Zacznijmy od konkretów- powiedziała przez zęby.
-Coś czuję, że będzie miło.
-Więc tak. Masz kurwa nie zbliżać się do Zayn'a. Masz kurwa przesiąść się i z nim nie siedzieć. Masz go nie cmokać w policzek. Zakazuję Ci z nim gadać. Nie pozwalaj się mu dotykać. Masz go kurwa zostawić w spokoju. On był, jest i będzie mój. Kurwa on jest mój, powtarzam, mój. Ty musiałaś się wpierdolić przychodząc do tej szkoły, jebany szlaufie i mi go odebrać, namieszać mu w głowie. Zdechnij krowo, jeśli go nie zostawisz i nie wykonasz moich poleceń, zniszczę Cię, a wiesz doskonale, że nie jestem w tej szkole byle kim- powiedziała jak taka zimna suka, a ja czułam łzy pod powiekami. Byłam wrażliwa i słowa tej głupiej dziwki naprawdę mnie zraniły, lub może zdezorientowały. Chciałam dać jej plaskacza w twarz, lecz zza rogu wyłonił się mulat.
-Słuchaj Mia. Nie takim tonem do Izzie. Nie jest szlaufem, krową. Ty właśnie pokazałaś, i zachowałaś się jak typowa dziwka mówiąc takie rzeczy o niej. Nigdy nie byłem, nie jestem ani nie będę Twój. Nie wiem, co sobie uroiłaś, ale jeżeli jeszcze raz usłyszę, jakie gówna wygadujesz, to ja i moi chłopcy Cię załatwią, a nie Ty i Twoje idiotki. Wiesz, tak naprawdę większość ludzi Cię nie lubi, więc pamiętaj. Jeden nieodpowiedni czyn i jesteś skończona- powiedział wkurwiony, wziął mnie za rękę i pociągnął na dół, wychodząc ze szkoły nie czekając na reakcję Brad.
-Czy Ty słyszałeś wszystko to co ona powiedziała?- zapytałam ocierając kilka łez.
-Nie płacz mała. Słyszałem wszystko, ale to wszystko- szliśmy za rękę.
-Zayn nie chcę, żebyś myślał, że jestem jakąś cipą, która boi się takiej idiotki i płacze słysząc kilka takich słów, ale ja mam słabą psychikę, po prostu często płaczę.
-Izzie pamiętaj, że ona jest dobra tylko w mordzie. Nie możesz wchodzić z nią w spory, bo to naprawdę franca, może Cię zniszczyć, tak jak zniszczyła kilka innych dziewczyn. Chcę również, żebyś pamiętała, że ja Cię zawsze obronię i nie dopuszczę do tego, by Mia Ci cokolwiek zrobiła. Na razie nic Tobie nie grozi, ale masz na nią uważać i zawsze przychodzić do mnie gdy coś się stanie- powiedział troskliwie.
-No bo ona to powiedziała bardzo chamsko. Skąd ja mam wiedzieć, czy serio nie odebrałam jej Ciebie, chociaż nie wiem w jaki sposób miałabym to zrobić, bo przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi.
-Oj Izz, ja jej nigdy nie lubiłem, a gdy coś "kręciliśmy", jakby to ona powiedziała, robiłem to by ją podjarać i się pośmiać. Nie interesują mnie takie puszczalskie jak ona, wolę spokojne i w miarę porządne dziewczyny takie jak Ty- uśmiechnął się.
 -Może chciałbyś przyjść dziś do mnie, teraz? Zjedlibyśmy obiad, obejrzelibyśmy jakiś fajny film, co Ty na to? Jest już 17.00, zanim dojdziemy będzie 17.30. Muszę Ci się jakoś odwdzięczyć za te miłe słowa i obronienie mnie- ścisnęłam jego dłoń.
-Pewnie, z przyjemnością- uśmiechnął się szeroko i szliśmy już bardziej żwawym krokiem.

Weszliśmy do domu, zjedliśmy obiad, zrobiliśmy lekcje i była już 20.00. Przy nim czas tak bardzo szybko leci. Włączyliśmy jakiś film. Ja położyłam się, a Zayn obok obejmując mnie ramieniem. Zrobiło mi się zimno, a on widząc dreszcze na mojej skórze, okrył nas kocem, a ja otulona ciepłem i tym cudownym mężczyzną poczułam jak usypiam.





Ta dam :D I jak się podoba? :) ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA, TO MOTYWUJE I WIEMY, ŻE PRZYNAJMNIEJ MAMY DLA KOGO PISAĆ ♥ Do następnego, pozdrawiamy ;*

wtorek, 11 marca 2014

Rozdział 4


Weekend minął w oka mgnieniu, i już był poniedziałek. Prawie jak zawsze przyszła po mnie rano Helen, i udałyśmy się w drogę do szkoły. 
-Co to w ogóle była za akcja na wyścigu co?- zapytałam. 
-Izzie naprawdę przepraszam, że Cię zostawiłam, no ale Niall, jejku, on jest taki słodki- powiedziała zażenowana. 
-Nic się nie stało- zaśmiałam się.- Podoba Ci się!- uśmiechnęłam się szeroko. 
-Ugh, co, nie. Nie nie nie. To tylko przyjaciel. 
-Ta? Winny się tłumaczy. 
-Dobra dobra, zostaw nas w spokoju- zaśmiała się.- Lepiej opowiadaj, jak tam Zayn- poruszyła zabawnie brwiami. 
-Spierdalaj, tak samo jak w przypadku Twoim i Niall'a, to tylko przyjaciel. Jest przystojny, ale to za wcześnie, by stwierdzić, że mi się podoba. 
-Dobrze, wiem o co chodzi- uśmiechnęła się, więc oddałam uśmiech. 

Doszłyśmy do dużego budynku, poszłyśmy pod klasę i usiadłyśmy przy ścianie zajadając jabłka. Po 5 minutach dołączyła do nas reszta, witając się. Wszystkie pary, wraz z "nieparą" Nialler'em i  Hel, poszli na dwór, a ja z Zayn'em zostaliśmy, ponieważ oboje mamy tak samo leniwe dupy i po prostu nie chciało nam się, więc przysiadł się do mnie. 
-Jak tam weekend?- zagadnął. 
-Dobrze, wypoczęłam po piątkowych wrażeniach, nie narzekam. 
-Oj ale nie zaprzeczysz, że było fajnie- uśmiechnął się. Ugh, kurwa kurwa kurwa jak perfekcyjnie. 
-Tak, i wygrałeś- zaśmiałam się. Gadaliśmy i gadaliśmy. Przyjemnie prowadzi się z nim rozmowę, a bynajmniej prowadziło, dopóki nie dosiadła się do nas Mia. Usiadła po stronie Zayna. 
-Hej Zaaaaaayn, co u Ciebie?- zapytała i zarzuciła włosy na bok. 
-Dobrze, a u Ciebie, Mia? 
-Też ok. Byłam na wyścigu, gratulacje, wiedziałam, że wygrasz. 
-To było wiadome- zaśmiał się, a ja czułam zazdrość? Nie, nie mam o co, nie o niego i nie o tą debilkę. Gadali, gawędzili, a ja czułam, jak mi ciśnienie rośnie. Nie wytrzymałam i wybuchłam. 
-Mia kurwa mać, mam do obgadania pewną kwestię z Zayn'em, możesz wypierdalać?- powiedziałam bardzo szybko. 
-Nie, nie mogę. 
-Ale ja powiedziałam, że masz iść. 
-Ale ja mam to w dupie. 
-Mia, kurwa, nie rozumiesz, że mam do Malika ważną sprawę? 
-Nie, matko. Nie denerwuj się bo Ci pryszcze wyjdą- zaśmiała się. 
-Mi może wyjdą, Tobie już wyszły- uśmiechnęłam się triumfalnie.- A teraz won do swoich przyjaciółek, ups ups, piesków na posyłki.
Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale zamknęła buzię i po prostu odeszła. 1:0 dla Izzie. Przybiłam piątkę sama ze sobą w myślach. 
-Więc, panno Dickens, jaka to sprawa?- śmiał się jak nienormalny. 
-No, ten, żadna, no bo.. wkurzała mnie, matko- powiedziałam zażenowana odtwarzając w myślach moje zachowanie, i jak mogło to wyglądać w Jego oczach. Wyszłam na totalnie zazdrosną idiotkę, brawo Izz, brawo...

Przyszła reszta bandy, więc zostałam wybawiona. Zadzwonił dzwonek, weszliśmy na pierwszą lekcję, którą była historia.





Cześć. Przepraszamy za taką dość długą nieobecność, ale miałyśmy dużo nauki, po prostu. Przepraszamy, naprawdę! Izzie się wkurzyła ^^. Do następnego, zapraszamy do komentowania ♥

poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 3


Dziś już piątek. Dzisiejsze tańce odwołane, niestety. Zayn zaproponował mi, że przyjdzie po mnie i razem pójdziemy do szkoły, więc się zgodziłam. Dziwne, ale Niall zaproponował to samo Helen, tyle że oni idą osobno, my osobno. Punktualnie o 8.00 zadzwonił do drzwi.
-Hej- przywitałam się z nim uśmiechem.
-No siema piękna, idziemy?- zapytał.
-Tak pewnie, już już.
Wzięłam mój plecak, i wyszliśmy. Czeka nas trzydziestominutowy spacer.
-Mam dla Ciebie propozycję- powiedział.
-Jaką?
-Jak już wiesz, ja i cała męska część paczki ścigamy się na motorach. Co powiesz na to, jeżeli zabiorę Cię dzisiaj na wyścig?- zapytał.
-Um, Zayn, nie wiem, czy to dobry pomysł. Przecież tam jest niebezpiecznie, czytałam o tych Waszych wyścigach. Ja się boję na nie iść- powiedziałam z obawą. Nie to, że nie ufam im, po prostu tam będzie kręcić się masa obrzydliwych i strasznych typów.
-Izzie, nie bój się. Nialler zaprosił również Helen, nie będziesz sama. Poza tym dziś tylko ja się ścigam, chłopcy nie, na dodatek biorą dziewczyny, więc dotrzymają Wam towarzystwa. Proszęęę- zrobił oczka szczeniaczka.
-Ugh, dobra. Ufam Ci- westchnęłam.

Lekcje okropnie się dłużyły. To była istna katorga. Po szkole siedziam razem z Hel w moim pokoju, odrobiłyśmy lekcje bo na pewno późno wrócimy, uszykowałyśmy się, i czekałyśmy aż przyjedzie po nas Louis. Po 5 minutach już był, więc zeszłyśmy na dół i wsiadłyśmy do jego auta. Przywitaliśmy się, i dojechaliśmy na miejsce. Było ciemno, a mroczny wygląd całego miejsca wcale nie poprawiał mojego samopoczucia. Helen wywiało gdzieś z blondynem, a ja zostałam sama, w tym okropnym gównie. Byłam przerażona, chciało mi się płakać i żałowałam, że tu przyszłam, gdy poczułam dłoń na swoim ramieniu. Po przetworzeniu w głowie wszystkich informacji, odwróciłam się ze strachem w oczach, ale zaraz zanikł, gdy zobaczyłam Malika. Oddychałam wciąż niespokojnie.
-Boże, Zayn, pojebało Cię?! Przecież wiesz, że się boję!- powiedziałam obużona gdy widziałam, jak usmiecha się zadowolony z reakcji, którą we mnie wywołał.
-Spokojnie Izzie. Nic Ci nie będzie. Chodź zaprowadzę Cię do reszty- wziął mnie za rękę i prowadził.
-Dziękuję. Myślałam, że ktoś zaciągnie mnie do jakiegoś zaułka i zgwałci.
-Nie przesadzaj- zaśmiał się.- Lepiej trzymaj kciuki. Ścigam się dziś ze Smith'em.
-Co?! Z tym Smith'em? Z Paul'em Smithem? Boże, Zayn, mój tata jest prawnikiem, wytaczał mu proces za jazdę po alkoholu i zabicie dwójki ludzi w wypadku samochodowym. Samochodowym, to do czego on jest zdolny na motorze?- zapytałam zmartwiona o brązowookiego.
-Spokojnie Izz, jestem w tym doświadczony. Nic mi nie będzie, obiecuję- cmoknął mnie opiekuńczo w czoło. Miło z jego strony, wspaniały przyjaciel. Gdy doszlismy do reszty, pożegnał się ze mną i poszedł na wyścig. Ja pierdole. Boję się jak idiotka, ale przecież nie mam czym, no nie? Zayn to doświadczony motocyklista, a poza tym, on nawet nie jest moim chłopakiem, nie jestem w nim zakochana, więc czym się martwię? Ewentualnie dlatego, że to mój przyjaciel, tak, na pewno dlatego.
-Ej, Izzie, co się tak denerwujesz, Zaynowi nic nie będzie, nie masz o co się stresować. No chyba, że coś do niego czujesz- poruszył zabawnie brwiami Harry.
-Pojebało Cię? Po prostu nie jestem przyzwyczajona do takich "zabaw", nic więcej- powiedziałam z poddenerwowaniem, ale nie wyczuł tego i zajął się Suzan.

Wyścig trwał już jakieś 10 minut, wszyscy krzyczeli na przemian imiona dwóch zawodników. Jechali z zawrotną prędkością, co było jak dla mnie nie do pojęcia, jak można jeździć takim urządzeniem tak szybko i się nie bać. Powoli przechodziliśmy na linię mety. Podczas tego spacerku, towarzyszyli mi Lou i Eleanor. Parker i Malik mieli do pokonania wiele zakrętów i innych badziew, a my wszyscy poszliśmy prostą drogą, dlatego byliśmy o wiele szybciej od nich, tak dla ścisłości. Nagle zza zakrętu wyjawił się krwisto czerwony ścigacz Zayna. Wygrał! Wszyscy podbiegli mu pogratulować, a ja wolałam stać na uboczu, niż podchodzić do tych ludzi i przepychać się. Stałam jak taka idiotka, gdy w końcu podszedł do mnie brunet.
-No cześć Izz- uśmiechnął się.
-No witaj zwyciężco!- uśmiechnęłam się szeroko.
-Nie było aż tak źle, co?
-Było- wymamrotałam.
-Oj Dickens- zaśmiał się.- Cała się trzęsiesz- zmarszczył brwi i założył mi na ramiona swoją bluzę.
-Dziękuję- powiedziałam cicho.
-Chłopcy biorą mój skarb do serwisu, bo w trakcie wyścigu miałem problem ze sprzęgłem. Chodź, odwiozę Cię samochodem do domu.
-Jeśli to nie problem- usmiechnęłam się nieśmiało.
-To nie problem- zaśmiał się rozbawiony i po chwili już jechaliśmy. Całą drogę siedzieliśmy cicho. Za dużo emocji jak na jeden wieczór. Gdy podjechaliśmy pod dom, nie wiedziałam jak się pożegnać, ale mulat mnie wyręczył.
-Pa Izzie- dał mi całusa w usta i uśmiechnął się cwaniacko.
-Oh, pa Zayn- zarumieniłam się.
-Ej poczekaj. Co powiesz na to, że jutro o 14.00 po Ciebie przyjadę, pojedziemy na obiad a potem do mnie?- zapytał.
-Dobrze, dziękuję...
-Napiszę do Ciebie później sms'a, ok?
-Okey, pasuje- uśmiechnęłam się. Zgodziłam się bez wahania, w końcu muszę jakoś się poprawić za tego cholernego rumieńca.
-No to pa- cmoknął mnie jeszcze raz, a ja czym prędzej wysiadłam, posyłając mu ostatni uśmiech, który odwzajemnił, a ja poczułam motylki w brzuchu. Kurwa, czy ja się zakochuję?






Rozdział 3 za nami :) Coś powoli zaczyna się dziać ;D. Jeszcze raz przepraszam za zwłokę, miał być wczoraj, ale po prostu nie miałyśmy czasu. Przepraszamy :). Zapraszamy do komentowania, i pozdrawiamy ;* Next za 3 dni ♥

:)


Przepraszamy za zwłokę, rozdział pojawi się dziś wieczorem ;)